Dawno, dawno temu, nieopodal Krzeszowic na jednym z malowniczych wzgórz rozpościerała się miejscowość zwana Osiedlcem.
Ziemia tu była żyzna i urodzajna, mieszkańcy wiedli spokojne i dostatnie życie. Uprawiając dużo winorośli produkowali wyborne wina, po które przyjeżdżali kupcy z rozległych okolic. Na Słonecznej Górze trwały przygotowania do rozpoczęcia budowy klasztoru Karmelitów Bosych.
Mijały lata i mieszkańcom żyło się coraz lepiej, aż do momentu, gdy na Słoneczną Górę zleciały się czarownice. Było ich trzydzieści. Wystraszyły wszystkich robotników, którzy pracowali przy budowie klasztoru, a same rzuciły zaklęcie, aby on znikł. Pobudowały czarodziejskie domki i latały nad Osiedlcem na swych wysłużonych miotłach.
Na początku nikomu nie przeszkadzała obecność czarownic. Jednak z biegiem czasu, gdy w Osiedlcu przyszedł pomór na bydło, ludzie zaczęli w tym upatrywać złe moce czarownic. Jakby tego było mało, nadeszła straszna susza i wszystkie plantacje winorośli pousychały, warzywa i owoce również. Natomiast na ludzi przyszła straszna zaraza - cholera. W następnych latach czarownice zaczęły porywać dzieci. Za ich uwolnienie żądały od mieszkańców większego terytorium dla ich potrzeb. Ludzie nie wiedzieli, co robić w tej sytuacji.
Mieszkańcy byli przerażeni postępowaniem czarownic, więc postanowili je pokonać. O świcie wyruszyli więc z widłami, cepami i motykami w kierunku Słonecznej Góry. Kiedy tylko tam dotarli, przekonali się, że czarownice są sprytniejsze, mianowicie rzuciły na nich urok, który spowodował, że ludzie zniknęli.
Przez długi czas rodziny opłakiwały zaginionych bliskich. Czarownice odebrały im najważniejsze osoby w ich życiu. Nie dość, że zabrały dzieci, to jeszcze ich ojców czy dziadków.
W ten sposób ludzie już nie chcieli walczyć, ponieważ bali się, że zginą. W tej wsi jednak był ktoś dobrej myśli, kto nie poddawał się. Zwali go Zynkiem. Człowiek ten mieszkał w dolnej części wsi. Miał małą, drewnianą chatkę, a obejście wokół niej bardzo zadbane. Drewno równo ułożone świadczyło o zapobiegliwości gospodarza. Był dobrym i pracowitym człowiekiem. Chętnie pomagał starszym i chorym, którzy nie mogli samodzielnie wykonywać ciężkich prac. Ów Zynek pewnego dnia wpadł na pomysł przechytrzenia czarownic. Jego plan polegał na tym, aby złowrogie istoty wpadły we własne sidła
Był piękny lipcowy poranek. Wszyscy mieszkańcy Osiedlca i pobliskich osad poszli na wzgórze. Mieli ze sobą lustra. Kiedy czarownice ich zobaczyły, natychmiast rzuciły zły czar. Lecz nie udało im się to, ponieważ ludzie trzymali lustra, więc czar odwrócił się na czarownice i wszystko, co było wokół.
I w ten właśnie sposób czarownice zniknęły raz na zawsze. Odtąd Zynek zamieszkał, już nie na Słonecznej, ale na Łysej Górze. Zasadził tam mnóstwo winorośli, z których po jakimś czasie było doskonałe wino. W dodatku rodzice odzyskali swoje pociechy i najbliższych. Od tamtej pory ludziom znów żyło się bardzo dobrze, nikt nie widział ani jednej latającej czarownicy, a pamięć o Zynku przetrwała do dziś... a może jeszcze dłużej.
Katarzyna Odrzywołek