Dawno, dawno temu, kiedy po ziemi chodziły diabły, w pewnym mieście żył sobie pustelnik imieniem Felix. Felix był duchownym i szukał miejsca, gdzie mógłby zbudować swoją pustelnię. Przeszedł już wiele kilometrów, obejrzał wiele miejsc, ale żadne nie przypadło mu do gustu. Chciał, aby jego wymarzone miejsce było niedostępne, malowniczo położone i aby w pobliżu była woda i zwierzyna. Po wielu trudach trafił do Czernej. A tam były i pagórki, i lasy, i zwierzyna, i rzeka z czystą wodą. Poczuł, że nareszcie znalazł to, czego chciał. Cały tydzień zbierał gałęzie, kamienie i mech, a gdy zgromadził wystarczająco dużo materiału, zaczął budowę. Po trzech dniach pustelnia była gotowa.
Felixa odwiedzało wielu mieszkańców okolicznych wiosek. Jedni pytali o radę, inni chcieli tylko porozmawiać, czy pobyć w samotności. Czasem do pustelnika przybywali inni pustelnicy. Większość z nich osiedlała się w pobliżu, budując nowe pustelnie, które później połączono w jeden klasztor.
Z biegiem lat pustelników odwiedzało coraz więcej ludzi, którzy skarżyli się, że droga do klasztoru jest bardzo uciążliwa i starszym osobom, które najczęściej tu przychodzą, sprawia wiele trudności. Najpierw trzeba było przeprawić się przez rzekę a później wspiąć się na wzgórze. Postanowiono temu zaradzić. Na naradę, którą zwołano, przyszło wiele osób. Przedstawiali oni różne nierealne pomysły, aż w końcu padła propozycja zbudowania mostu. Ten pomysł wszystkim się spodobał. Pracę zaczęto od zaraz. Najpierw zgromadzono materiał: kamienie, glinę, wapno, drewno i piasek. Skrzyknięto drwali, cieśli i murarzy. Wszyscy wzięli się do pracy i już pierwszego dnia powstał kawałek mostu. Wieczorem ludzie rozeszli się do domów. Równo o północy pustelnik usłyszał wielki huk. Gdy nastał ranek, ludzie jak zwykle przyszli do pracy. Bardzo ich zaskoczył widok zwalonego mostu, ale doszli do wniosku, że popełnili jakiś błąd i od nowa wzięli się do roboty.
Jednak nazajutrz sytuacja powtórzyła się. Tym razem nikt nie miał wątpliwości - dzieje się tutaj coś dziwnego. Ludzie postanowili pilnować mostu w nocy i kilku z nich zgłosiło się na ochotnika. Schowali się za pobliskimi drzewami i patrzyli, co dzieje się z mostem. Dokładnie o północy zza krzaków wyłoniła się jakaś postać. Strażnicy początkowo przestraszyli się, lecz zostali na swoich miejscach, bo byli ciekawi, co się stanie. Zjawa weszła na most i jednym tupnięciem zawaliła go. Rankiem ochotnicy opowiedzieli innym, co widzieli. Ludzie doszli do wniosku, że w tę sprawę zamieszane są siły nieczyste i ubłagali pustelnika, aby pomógł rozwiązać ten problem.
Pustelnik wieczorem zaczaił się w pobliżu mostu, a gdy wybiła północ, pojawiła się tajemnicza postać, weszła na most i zawaliła go jednym tupnięciem. Przerażony Felix był dość blisko, aby przyjrzeć się postaci. Był to diabeł ze świecącymi na czerwono oczami, koźlimi rogami i krowim ogonem. Po chwili postać znikła w ciemnościach. Pustelnik poszedł za nią, dogonił diabła i zaczął z nim rozmowę. Dowiedział się, że diabeł nigdy nie dopuści do budowy mostu, bo wówczas straciłby wiele dusz - ludzie zamiast grzeszyć, chodziliby się modlić do klasztoru.
W zamian za spokój przy budowie pustelnik obiecał diabłu, że pierwsza osoba, która przejdzie po moście, należeć będzie do niego. Diabeł przystał na to, bo wiedział, że istnieje taki obyczaj, że pierwszy przechodzi ten, kto most budował. Cieszył się, że zawładnie duszą samego pustelnika.
Budowa mostu szła teraz sprawnie. Kiedy następnego dnia miało się odbyć otwarcie mostu, pustelnik opowiedział ludziom o swoim spotkaniu z diabłem. Wszyscy bardzo się przerazili. Felix sam na siebie wydał wyrok, bo nie wiedział, że on sam przejdzie pierwszy po moście. Ludzie zastanawiali się, jak przechytrzyć diabła, bo nie mogli przecież dopuścić, aby dusza pustelnika znalazła się w piekle. Dopiero jeden z wieśniaków wpadł na pomysł, aby pustelnik gnał przed sobą zwierzę. Zdecydowano, że będzie to kogut. Gdy nadszedł dzień otwarcia mostu, pustelnik zrobił tak, jak mu radzono. Diabeł widząc, że został oszukany, zaczął burzyć most, ale ludzie cieszyli się, że ocalili duszę pustelnika.
Później już nikt nie próbował odbudować mostu. Mieszkańcy znaleźli inną drogę do klasztoru, a ruiny mostu do dziś przypominają starą legendę. I z tego powodu most nazywany jest “diabelskim”.
Joanna Nowak